niedziela, 20 stycznia 2013

Mojej klasie... Mocno Was ściskam.
Jeszcze widać zielony cokół choinki
Czas świąt i ogrom pracy – to przyczyna przerwy w pisaniu. 
Przybywa mi kursantów i różnych dodatkowych zajęć.Wszystkimi się cieszę, ale czas się kurczy.
Obiecałam pewnemu młodemu człowiekowi, że opiszę lodowe miasteczko, więc zabieram się niniejszym, by dotrzymać obietnicy.
Najpierw króciutki wstęp.
Zima na północy Kazachstanu jest totalna. To syberyjska zima: biała, gęsta, mroźna i niebezpieczna, choć występuje w łagodniejszym wariancie niż w samym sercu Syberii. Miejscowi twierdzą, że klimat się zmienił i to już nie to, co było w latach trzydziestych ubiegłego wieku, gdy zostali tu przywiezieni ich dziadkowie. - 40 stopni bywa, ale to nie oznacza, że jest bez przerwy. Najczęściej doświadczam – 28 do 30 stopni.
Technika budowlana - bloki lodowe i woda z wiaderka
Spacerując na przykład przez ośnieżony park Jordana, nie myślimy o tym, że zima może zabić. Tymczasem w okolicach Pietropawłowska człowiek źle ubrany, pozbawiony źródła ciepła i przebywający gdzieś z dala od domu, jest w prawdziwym niebezpieczeństwie. Zimą raczej nie powinno się zapuszczać w tutejszy step. To kilometry fascynującego, trochę mrocznego pustkowia, ale samotny człowiek na tym pustkowiu przegrywa z przyrodą i mieszkańcy okolic doskonale o tym wiedzą. Tu trzeba mieć respekt wobec zimy. Historia okolicy, w której mieszkam, zna przypadki zaginionych podczas zawiei śnieżnych, których znajdowano dopiero wiosną, gdy stopniowo znikał śnieg. To było powszechne doświadczenie zesłańców. Musieli najpierw poznać zimę i ziemię kazachską, aby nauczyć się w niej żyć.
Świeży materiał budowlany, po wstępnym ułożeniu
Zamieć śnieżna, która w kilka minut potrafi spowodować kompletny brak orientacji człowieka w przestrzeni, to właśnie osławiony buran. Śnieg trzeszczy wówczas, hula i kręci kółka na wysokość drugiego piętra niesiony ostrym wiatrem coraz wyżej i w różnych kierunkach. Słychać przy tym złowrogi świst, a ciężkie zaspy przesypują się z miejsca na miejsce lekko i niewinnie, jakby niesione czarowną siłą. Do dziś w trakcie buranu zatrzymywana jest komunikacja samochodowa dla bezpieczeństwa ludzi. Widziałam buran w Astanie, z okien hotelu. Wielkie i nowoczesne miasto, a buran „wchodzi” sobie do niego jak pan i władca i dmucha śniegiem w szyby okien. Siła przyrody.
Wyłaniają się szczegóły
We współczesnych kazachstańskich miastach zimy są ostre, ale oswojone przez ludzi. Choć śniegu w okolicy ciągle przybywa, służby miejskie radzą sobie z nim doskonale, codziennie rano solidnie przygotowują miasto do normalnego funkcjonowania. W ruch idą zarówno łopaty w ludzkich rękach jak i małe buldożerki do odśnieżania chodników i ulic. Potem ciężarówki wywożą śnieg; może w step, może na zamarzniętą rzekę, tego nie wiem. W każdym razie bez tych wszystkich działań trudno byłoby się poruszać.
Zima daje też możliwość świetnej zabawy. Z lodu i śniegu można przecież budować, a jest go pod dostatkiem.
Na samym początku grudnia zaczęto ustawiać na ulicy Konstytucji Kazachstanu ogromną choinkę. Miejsce jest sercem miasta; reprezentacyjna ulica, właściwie trakt wypoczynkowy, szeroki i ulubiony przez spacerowiczów. W środku, przed Urzędem Miasta, znajduje się przestronny plac, idealne miejsce dla choinki i nie tylko...
Jest i mój cień
No właśnie. Gdy tylko choinka stanęła na środku, rozpoczęła się bajka. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu na ulicy Konstytucji Kazachstanu pojawiły się ciężarówki z lodowymi blokami. „Cegły” wysypywały się z wywrotek bez szczególnej ostrożności, tak mocno skuty jest tutaj lód. Materiału przybywało w różnych strefach placu. Widać było, że planuje się sporą budowę. Jeśli nawet lodowa cegła pękła, wykorzystywano ją później do wypełniania luk. 
Miasteczko z lodu powstaje tu zawsze w grudniu, na powitanie nowego roku.
Wraz z ciężarówkami na plac przybyli w sporej grupie „murarze” w solidnych kufajkach i potężnych, ciężkich rękawicach niezbędnych do układania i spajania bloków. Najpierw stawiali mur wokół placu, a także wokół choinki, zasłaniając cokół, na którym stanęła.
Technika budowy prosta, zwłaszcza że czuwa Zima i wyraźnie budowy dogląda: Panowie szybko i sprawnie układają bloki ze znajomością murarskiego rzemiosła, kolejne warstwy lekko posypując śniegiem(„zaprawa”), a następnie polewają wodą. Reszta w rękach Królowej Śniegu.
Przymarza natychmiast.
W dobrej komitywie z panem bdudowlańcem
Próbowałam nawet w pewnej chwili(z niedowiarstwa) trochę popchnąć, ale budowa okazywała się solidna i nie do ruszenia już po kilku sekundach. Tak powstały mury wokół placu, wieżyczki, „fragmenty lodowego pałacu”, cokoły dla zwierzątek, brama wejściowa i wyjściowa, a także dwie górki dla dzieci, no i schodki (to zupełnie fantastyczny wynalazek), aby na te górki się swobodnie wspiąć. Dzieci szaleją na nich do dziś, a widziałam także rodziców oddających się tutaj ekstremalnej zabawie. Używa się do tego celu własnych wyślizganych butów, „łopat” i „jabłuszek”, ale też kawałków kartonu – najwyraźniej ten wynalazek ma charakter ogólnoświatowy. 
12 grudnia o godzinie 18 00 odbyło się uroczyste włączenie choinki. Na placu pojawiły się tłumy przebierańców w różnym wieku. Były chóralne prośby do choinki, by zapłonęła, a ostatecznie symbolicznie dokonał tego Prezydent Miasta w towarzystwie odzianego na niebiesko Dziadka Mroza. Były sztuczne ognie, muzyka, zbiorowy korowód taneczny, śpiewy na ustawionej z boku scenie.
Lodowy jelonek podświetlony
Ja tam byłam i choć miodu i wina nie piłam, to w korowód taneczny dałam się przez chwilę wciągnąć. Potem musiałam się wyłączyć, aby zrobić kilka zdjęć.
Lodowe miasteczko stoi nadal, dopóki Pani Wiosna nie zaprowadzi swoich porządków.


Moment zapalenia choinki, wokół sztuczne ognie
I pietropawłowscy przebierańcy

Musiałam opuścić korowód , żeby zrobić te kilka zdjęć
Brama wjazdowa do lodowego miasteczka

Czyż nie wspaniałe miśki na cokole


Dziecko ukrywa się przed mamą, bo są w murze liczne zakamarki






Schody z lodu prowadzące na górkę, czyż nie luksus dla saneczkarzy?

I zjazd pod okiem mamy

Szaleństwo trwa

A to dowód rzeczowy, tu też jeździ się na kartonie

6 komentarzy:

  1. Witaj Ilono i wszystkiego najlepszego w nowym roku. Milo ze znow napisalas. To prawdziwa bajka takie lodowe miasteczko. Pomysl , ze dzis pol Francji sparalizowalo, bo spadlo 10 cm sniegu :)))

    Pozdrawiam z Paryza Nika

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać jasno, że szerokość geograficzna i ilość śniegu wyznaczają poziom umiejętności służb miejskich. Im więcej śniegu, tym lepsze i skuteczniejsze jego oswajanie, a myślałby ktoś, że powinno być dokładnie odwrotnie...
    Nigdy nie byłam w Paryżu. Marzę, by to nadrobić. Pozdrawiam ciepło. Ilona

    OdpowiedzUsuń
  3. To dla mnie zupełna egzotyka :)))
    Piękne zdjęcia, bardzo ciekawie napisana historia :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak tam jest pięknie- te lodowe mury, rzeźby niedźwiedzi, oświetlenia. Tam żyje się zimą! A u nas tylko narzeka, że prószy, że drogowcy zaspali...

    OdpowiedzUsuń
  5. Aleć, podobno trochę spadło...
    Co tu dużo mówić, zima ostra, ale naprawdę piękna, bo się w mieście nie rozpływa jak u nas. Pod nogami twardy śnieg, no i solą nie sypią, buty w stanie idealnym...

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem oczarowana!!! Pomimo tego, że tak tam zimno - chciałabym to zobaczyć na "własne" oczy. Super, że ci ludzie potrafią czerpać z takiej srogiej pogody i jeszcze dobrze się bawić!

    OdpowiedzUsuń