niedziela, 21 października 2012

Pierwsze zdjęcie, jeszcze nie całkiem opadły liście
Ostatnio zajmuje moją głowę niezwykła historyjka, legenda tylko po części dająca się potwierdzić.
Sfotografowałam mocno zniszczony, a właściwie sukcesywnie niszczejący obiekt, bez szyb w niektórych oknach, opatulony gdzieniegdzie chroniącą go przed deszczem folią (przyjrzyjcie się uważnie górnemu lewemu oknu).
Jest magazynem miejscowej agencji reklamowej. Znajduje się bardzo blisko miejsca, w którym mieszkam, a zatem w samym centrum Pietropawłowska.
W wielu zakątkach oczywiście jeszcze nie byłam, ale w tej chwili wydaje mi się jedyny w swoim rodzaju.
Front budynku, kilka dni później
Nie od razu opowiedziano mi jego historię, choć kilku osobom pokazywałam zdjęcia niszczejącej budowli, wyrażając zdziwienie, że tak się właśnie dzieje. Dopiero jedna z moich kursantek przekazała mi romantyczną historię. Resztę doczytałam na rosyjskich stronach internetowych. Podobno plan restauracji istnieje, tylko funduszy brak. Posłuchajcie zatem:



Oto mieszkał sobie w Pietropawłowsku kupiec tatarskiego pochodzenia o nazwisku Jangurazow.
Smaku całej opowieści dodaje objaśnienie od razu na początku znaczenia nazwiska
(posłużyłam się rosyjskimi stronami internetowymi). Zakończenie "ow" (jak Iwanow), to tylko znak rosyjskich wpływów. Jeśli nazwisko zapisać "Yangurazow" widać w nim źródło tureckie "yang" i preskie "uraz". Oznaczają razem "nowe szczęście" albo frazę "szczęściem rozpoczyna się nowe życie". 
Jak to było z "nowym szczęściem" Jangurazowa?
bok domu
Otóż kupiec wiele podróżował ze swoimi towarami. i pewnym momencie znalazł się 
w Moskwie. Tu spotkał miejscową pannę przecudnej urody. Oczywiście zakochał się bez pamięci i niemal natychmiast poprosił o rękę. Panna postawiła przed nim zadanie z pozoru niemożliwe: „Postaw mi dom taki, jaki mam tutaj w Moskwie, to wyjdę za ciebie”. 
Krokodyl dla Papkina okazał się nieosiągalny, ale... Jangurazow wrócił do Pietropawłowska i postawił dom na wzór moskiewski. Panna wzruszona jego determinacją, poświęceniem, gotowością do największych starań pokochała go całym sercem i wyszła za niego za mąż. 
XIX wiek: Tatar i panna z Moskwy! Wielka rzecz wbrew obyczajowi i różnym społecznym stereotypom, silnym tutaj jeszcze do dzisiaj. 
Mimo przeciwności żyli więc w Pietropawłowsku szczęśliwie, aż do momentu, gdy Jangurazow ciężko zachorował i osierociwszy córeczkę i syna, zmarł ku rozpaczy żony.
Ile prawdy w tej historii?
Wiadomo jedynie, że szlachta moskiewska już w osiemnastym wieku budowała domy z drewna, których fasadę tworzono następnie z kamienia. Ponoć taką techniką zbudowany został „dom niewiesty” (dom narzeczonej), jak nazywa się w Pietropawłowsku opisywaną budowlę.
To jednak jeszcze nie koniec opowieści o Jangurazowie.
Czy to kontynuacja zawiłości losów tej samej rodziny? Kolejna niewiadoma. Tym razem jednak opowieść pochodzi z gazety omskiej Irtysz z1906 roku, więc relację z wydarzeń można uznać za wiarygodną. Opisano wypadki, które wstrząsnęły całą muzułmańską społecznością Pietropawłowska. Nocą 5/6 października tegoż roku zamordowana została z zimną krwią bogata kupcowa Jangurazowa razem z córką. Kobiety znajdowały się w pokoju, gdzie pije się herbatę. W pewnym momencie do środka wdarł się złoczyńca z nożem i dokonał straszliwego mordu. Ujść z życiem udało się synowi, który wydostał się schodami dla służby. Zamordowano także służbę, która w tym czasie znajdowała się w budynku, ponieważ napastnik nie był sam. Dom został splądrowany. Złodzieje ukradli także szkatułę z dokumentami potwierdzającymi majętność i kupieckie interesy Jangurazowych.
Wydarzenie wywołało wielkie wzburzenie środowiska pietropawłowskich muzułmanów. Wystosowali petycję do władz, w których uskarżali się na opieszałe działania policji, umieścili w niej także listę 35 złodziei i bandytów, którzy powinni być usunięci z miasta. Sprawą osobiście zajął się akmoliński gubernator, by nie dopuścić do groźnych w skutkach zamieszek.
Synowi zamordowanej najwyraźniej sprzyjało szczęście. Uszedł z życiem. Do rewolucji należało do niego jedno z najznaczniejszych przedsiębiorstw kupieckich w Pietropawłowsku.
Podobno, gdy rozpoczęła się rewolucja, sprzedał swoją majętność i wyjechał do Taszkientu. Tam dożył głębokiej starości.
W zakończeniu dopiszę jeszcze, że zdjęcie „domu narzeczonej” znalazłam także w miejscowym Muzeum Krajobrazu. Tam podpisano jedynie, że właściciel domu 
Jangurazow zatrudniał włoskiego architekta. Panie w muzeum znały legendę, ale nie umieszczono jej w gablocie obok zdjęcia domu. Czy on rzeczywiście pod spodem jest drewniany, nie wiem.



To budynek agencji reklamowej, zaraz za nim stoi "dom narzeczonej". Właściciele starą ceglaną fasadę budynku,  w którym  mają swoje biuro pokryli bilbordem udającym cegłę. No cóż. Najwyraźniej tak im się bardziej podoba...
To zdjęcie przedstawiające fragment szlacheckiego domu moskiewskiego budowanego wspomnianą techniką  pochodzi z rosyjskiej strony internetowej, chyba trochę przypomina "dom narzeczonej"...
             http://www.apartment.ru/Article/4873819.html

    Podaję adres rosyjskiej strony internetowej, na której znalazłam opis techniki budowy domów moskiewskiej szlachty i kilka jeszcze ciekawych zdjęć. http://moscowwalks.ru/2011/11/23/deshevo-no-bogato/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz